środa, 20 czerwca 2012

Poczet psich rasowców


Wystawy są miejscem gromadzenia się miłośników psów z danego rejonu, miasta, kraju, bądź też w zależności od rodzaju – wystawców i uczestników z całego świata. Największą wystawą, mianowaną nazwiskiem założyciela, jest coroczna wystawa Crufts w angielskim Birmingham. Kilkakrotnie gościłam w tym mieście, jednak ironią losu – nigdy, kiedy odbywało się największe i najbardziej spektakularne widowisko w świecie kynologii. Mam nadzieję, iż wkrótce to ulegnie zmianie. Do wyjazdu zamierzałam się w bieżącym roku, jednak okazało się niewypałem. Cóż, nie będę teraz żałowała, choć doskonale wiecie jak długo potrafię opłakiwać swoją porażkę.

10 czerwca na stadionie START w Lublinie odbyła się XLVIII krajowa wystawa psów rasowych. Uczestniczyło w niej 780 czworonogów, reprezentując 155 ras. Poza wyborami najwspanialszych psich osobników główną atrakcją były pokazy agility i dog frisbee. A dla zakupoholików – stragany z artykułami zoologicznymi. Nie zabrakło też apetycznie pachnących gofrów, naleśników i innych łakoci dla głodnych i wycieńczonych właścicieli. Fakt, faktem – ceny były wprost kosmiczne, lecz wszystko, co kupi i zje się poza domem zawsze smakuje inaczej. Wystawy psów są też prawdziwą okazją dla fotografów. Niemal, co druga osoba dysponowała znakomitej jakości lustrzanką i szeroką gamą obiektywów. Przyznam, iż głupio czułam się stojąc z moim niewielkim Canonikiem wśród fanatyków fotografii z niebanalnym sprzętem. Oczywiście, nie można porównać niewielkiej, krajowej wystawy z kilkudniową, międzynarodową. Jednak nawet ta, sprawia na mnie ogromne wrażenie, choć nie tak wielkie, jak za pierwszym razem. Muszę przyznać, że kiedyś uważałam wystawy za drętwe, sztywne i sztuczne widowisko dla wypucowanych psów i obsesyjnych ludzi. Ach, jak bardzo się myliłam. Trzeba na własne oczy zobaczyć, aby móc przystąpić do jakiejkolwiek oceny. Teraz dałabym się pokroić za udział w wystawie. :)














Uczestniczenie w wystawie obudziło we mnie zapał, pozwoliło ponownie odkryć mi, co naprawdę sprawia mi radość i dlaczego tak bardzo kocham kynologię. Szkoda, że z dnia na dzień, żyjąc codzienną rutyną powoli zatracam się w moich pasjach. Smutne, lecz prawdziwe. Jeżeli nie pielęgnujemy swojej miłości, z czasem traci ona sens. Bo o uczucia należy dbać w szczególności. Dlatego też właśnie, nie chcę więcej pozostać bierna wobec mojej największej, życiowej pasji. Zamierzam włączyć się do lubelskiego ZK i postarać się, chociaż o asystowanie przy wystawach, a jeśli nie zabraknie mi zapału, zacząć powoli myśleć o wystawianiu. Wielokrotnie dowiodłam sobie, że jeśli czegoś chcę, jestem w stanie to osiągnąć. Zawsze przypominam sobie te słowa, kiedy formuję sobie nowy cel, czy ambicję. I choć zdarza się, że nie uniknę porażki, którą niestety bardzo źle znoszę oraz to, że zniechęca mnie ona do dalszego działania, z czasem, kiedy się z niej „otrząsam”, to ponownie wkraczam w cykl dążenia do marzeń. Brzmi jak syzyfowa praca, to prawda, ale z tą różnicą, że dzięki temu, niemal zawsze osiągamy cokolwiek. Warto mierzyć w księżyc. ;)

4 komentarze:

  1. Ciekawy post :)

    Masz może więcej zdjęć z pokazu agi? Konkretniej chodzi mi o małego yorka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powinnam coś mieć jeszcze, jak znajdę to dam znać ;)

      Usuń
    2. Super! Byłabym wdzięczna :)
      Możesz mi przesłać na gadu, numer znasz :)

      Usuń
  2. Wystawy to coś wspaniałego. Ja niestety miałam okazję tylko raz uczestniczyć w wystawie psów. Bardzo bym chciała pojechać na jeszcze jedną, ale jak przeglądam stronę ZKwP najbliższa w Poznaniu jest dopiero w październiku. Może namówię rodziców, byśmy pojechali gdzieś dalej - kto wie?
    Właśnie to buła taka wystawa. Pokazy, stragany, jedzenie... Było wspaniale!
    Pozdrawiam, i życzę Ci, by twoje plany niedługo wkrzesiły się w rzeczywistość ;D

    OdpowiedzUsuń